Kontakt:

Historia Mojej Ksywy #7 – Wojciech „Kulkinio” Janusz

4

Nim gwiazda młodego wojownika rozbłyśnie pełnym blaskiem oprócz uporczywie rozwijanych umiejętności, rodzi się coś jeszcze – pseudonim. Najczęściej swoją genezą sięga on właśnie najmłodszych lat i odnosi się do wyglądu, usposobienia, czy niezwykle komicznej sytuacji, która danej osobie się przytrafiła, a „ksywa” jest niejako upamiętnieniem tego momentu. Zastanawialiście się kiedyś, jakie historie łączą się z waszymi idolami, występującymi w klatkach i na ringach? Zapraszam zatem na #7 odsłonę cyklu „Historia Mojej Ksywy”, w którym po zapytaliśmy Wojtka Janusza skąd pseudonim Kulkinio!

Filip Wiszniewski: Pseudonim, który towarzyszy Ci podczas wyjścia do klatki to „Kulkinio”. Nie wszyscy o tym wiedzą, toteż, czy zdradzisz jego genezę. Czy jest to coś z lat dziecięcych, jaka anegdota się z tym wiąże, bądź kto tego pierwszy użył? Ja się domyślam, natomiast chciałbym żebyś przedstawił to ze swojej perspektywy.

Wojciech Janusz: Generalnie to już wiele razy mówiłem, że zanim zacząłem trenować MMA, trenowałem lekkoatletykę, a dokładnie pchnięcie kulą i też całkiem fajnie mi to szło. Jak przeszedłem do sportów walki, zacząłem swoją przygodę od brazylijskiego Jiu-Jitsu, przyszedłem na trening do trenera Piotra Bagińskiego. Tak ćwiczyłem, ćwiczyłem. On w sumie wiedział, że trenowałem pchnięcie kulą i on mi nadał pseudonim Kulkinio, więc to on jest odpowiedzialny za to. Towarzyszy mi i będzie mi towarzyszył do końca życia. Bardzo go lubię!

Filip Wiszniewski: Te rzeczy, które wyniosłeś z tej dyscypliny przekładają się w jakikolwiek sposób na MMA, jest coś z czego korzystasz? Siła ciosu może?

Wojciech Janusz: Tak, jeżeli chodzi o trening lekkoatlety to jest super trening, super baza pod MMA. Przede wszystkim sprawność ruchowa, koordynacja, dynamika ciosu, całego ciała, motoryka. Już nie mówiąc o takich aspektach, jak konsekwencja, koncentracja, charakter. To bardzo się przekłada, naprawdę. Jak zacząłem trenować sporty walki to bardzo łatwo mi wszystko przychodziło. Te techniki, szybko wspinałem się o poziom wyżej, no bo po prostu ja i moje ciało było przygotowane do ciężkiego treningu i byłem na tyle skoordynowany, że te wszystkie techniki przychodziły mi dość łatwo.

Filip Wiszniewski: Ponadto jest to podobny wektor, jak przy wyprowadzaniu ciosu.

Podążaj za nami!

#polishfighters

Leave Comment

Your email address will not be published.