Kontakt:

Psychologia ubrana w bokserskie rękawice

robert

Zwycięstwa uskrzydlają, zwłaszcza w sportach walki. W tym brutalnym świecie pięści, kopnięć i bólu trzeba mieć bardzo dużą motywację do działania, aby po porażce znaleźć w sobie siłę do pokonywania kolejnych barier. Ile raz, oglądając orbitą twarz, pomyślałeś, czy sport jest tego wart. Jest w Polsce bokser, dla którego porażka stała się katapultą do walk o najwyższe cele?

Zaczęło się od porażki

Pamiętam ten dzień, jak dziś. 19 czerwca 2015 roku Robert Parzęczewski w swojej dziewiątej zawodowej walce mierzył się z niepokonanym do dziś Jessy’m Luxembourgerem. Niewiele można było się dowiedzieć o rywalu naszego pięściarza, a ten test okazał się znacznie trudniejszy, niż mogłoby się wydawać kibicom. Francuz był strasznie, hmmm …  ,,śliski” w ringu? Wyprowadzał ciosy z różnych płaszczyzn, tak niekonwencjonalnie. Częstochowianin miał trudności, żeby jak to się mówi w żargonie bokserskim, ustawić rywala. Kiedy już wydawało się, że Parzęczewski zaczyna pokazywać w ringu swój boks, on znowu schodził z linii ciosów, znowu klinczował. Ostatni gong i pytanie, kto to wygrał? Komentatorzy minimalnie za Arabem, ale punktowi przyznają całą pulę dla Francuza.

Porażka – i co dalej?

Dalej były już tylko zwycięstwa. Seria 16. triumfów z rzędu, z których aż 13. zakończyło się przed czasem, pokazała, a w zasadzie Parzęczewski pokazał, że twardzielem jest – i to nie tylko w bokserskim ringu. Jak to się stało? W naszym ostatnim wywiadzie Robert stwierdził:

No co się stało? Spadłem z tego konia i zacząłem skupiać się na każdej kolejnej walce bez wybiegania w przyszłość

Zobacz cały wywiad z Robertem Parzęczewskim – kliknij.

Przecież w naszym kraju wartość pięściarza mierzy się po rekordzie, pffffff … Lepiej mieć bilans 25-0-0 (23 KO), niż 24-1, bez względu na poziom rywali. Bo to takie marketingowe, tak ładnie wygląda na plakatach, tak ładnie się o tym mówi, kiedy same wygrane widnieją w bilansie walk. A to, że rywale co najwyżej z III ligi (z całym szacunkiem dla trzecioligowców), oj tam, tego nie widać. Zrobić się z nich gwiazdy, i ,,podpompuje” medianie – będzie dobrze wyglądać. Złota bańka pęka, kiedy poprzeczka wędruje nie w dół, jak przyzwyczaili nas niektórzy tylko w górę.

,,Mistrz świata – pewniaczek”

,,Na bank zrobi TOP 10 w swojej wadze”

Ile razy już to słyszeliśmy? Jak w takim razie budować renomę, kiedy w rekordzie pojawia się pierwsze czerwone oczko? Parzęczewski pokazuje całemu środowisku pseudobokserskiemu na swoim przykładzie, że można. Tak – można to zrobić. O zgrozo! Pojawiają się nawet propozycje walk dla Araba o mistrzostwo świata. To tak można? Bez sztucznego budowania rekordu, bez zaczepek, bez chamstwa, bez natarczywych social mediów? Jak widać, można!

Zimna głowa, ale …

Obejrzałem wiele walk. Coraz częściej wiedzę, że zawodnicy są asekuracyjni. Asekurują swój nieskazitelny rekord, ale nie tylko. Nawet w bokserskim ringu albo w klatce mma, choć przegrywają, to nie potrafią podjąć ryzyka. Pójść na wymianę i postawić swoją niezszarganą opinię no i trochę zdrowia na szali. Co podoba mi się w Parzęczewskim? On się nie boi. Idzie jak taran. Jest szalony, ale nie zapomina, że to ring to nie podbramkowa jatka na dzielni. To ryzyko jest wpisane w ten fach i wydaje mi się, że on o tym wie. Czy ryzyko się opłaci? Przekonamy się, kiedy przyjdzie mu zmierzyć się o mistrzostwo świata.

Podążaj za nami!

#polishfighters

Leave Comment

Your email address will not be published.