Kontakt:

Na ratunek matchmakerom MMA #1 – Kleber Koike Erbst

NA RATUNEK MATCHMAKEROM MMA-min

Polskie MMA potrzebuje rewolucji, aby nie pozwolić zrujnować świeżo ukształtowanej dyscypliny w naszym kraju!

*wszystkie rekordy zawodników zostały zaktualizowane w dniu 3.08.2021

W ostatnim czasie coraz częściej słyszy się o odrzucaniu walk przez młodych i perspektywicznych zawodników mieszanych sztuk walk, którzy liczą na rychły awans do organizacji UFC. Całkiem niedawno na łamach PolishFighters poruszyliśmy temat Valentina Benisheva (17-0) – niepokonanego Bułgara, któremu zaproponowano walkę o pas EFM z Arturem Sowińskim, jednakże prawdę mówiąc, to Bułgar się po prostu przestraszył „Kornika”, bo wiedział, iż jest to zawodnik tak zwanej starej szkoły MMA i jego nieskazitelny rekord byłby w ogromnym niebezpieczeństwie, zwłaszcza zważywszy na doświadczenie i arsenał technik, jakimi dysponuje Sowiński.

Oto prawdopodobny rywal Artura Kornika Sowińskiego! Niepokonany Bułgar z rekodem (17-0)!

Sytuacji nie ułatwia także obecne zatrzęsienie freak fightów, które do pewnego stopnia mogły pomagać w rozwoju karier weteranów, jak i początkujących zawodników, natomiast dzielenie karty pół na pół, jak uczyniła to z pełną odpowiedzialnością tych słów super sportowa organizacja, jaką jest/była organizacja FEN jest po prostu zabieraniem miejsca na karcie zawodników, o których lepsze jutro walczymy na łamach PolishFighters.

Fakt, sam sport nie zawsze się sprzedaje, natomiast przypomnijmy sobie galę hitową galę FEN 28, którą ja wspominam ze szczególnym sentymentem. Będąc w opozycji do wielu opinii, udanie powrócił Marcin Wójcik, którego gwiazda miała dopiero rozbłysnąć pełnym blaskiem. Doskonały pokaz K-1 w wykonaniu Dominika Zadory i Piotra Sokoła, notabene szkoda, iż zrezygnowano z Piotrka. Walka z Wierzbickim mogłaby skraść show. Doskonałe zastępstwo w postaci Oliego Thompsona, którym organizacja zaimponowała mi w szczególności, a serca dosłownie wszystkich skradł równie niepozorny co jego pseudonim Kacper Koziorzębski. „Wiór” będąc skreślanym przez wszystkich prawie do pierwszego gongu, zdeklasował Szymona Duszę, któremu prezes Jóźwiak przed galą prawie dopinał ostatni zatrzask pasa na biodrach. Podobnie było w przypadku Bajora, co pokazuje, iż organizatorzy powinni unikać tego typu deklaracji przed galą. Dlaczego „prawie” w przypadku Koziorzębskiego? Oficjalne typowania wszystkich redakcji jednoznacznie skreślały „Wióra”, ale pozwolę sobie przytoczyć anegdotę, która miała miejsce na backstage gali:

Tuż przed walką Szymona z Kacprem Koziorzębskim ja przyznaje się, że gdzieś trochę uległem presji otoczenia typu: „Nie no Dusza tutaj Koziorzębskiego zje. Już po Koziorzębskim” i tak dalej, ale kiedy schodziłem do bufetu, zobaczyłem, jak rozgrzewa się Kacper przed tą walką. Jak on uderza, z jaką szybkością, z jaką dynamiką w tarcze. Jak on po prostu wygląda, no to ja sobie pomyślałem, Boże miej w opiece Szymona Duszę tak naprawdę. Autentycznie. – przyznaje redaktor PolishFighters, Adrian Bolechowicz.

Koziorzębski GIF

Jedyne, do czego mógłbym przy tamtej gali mieć obiekcje, to dobór rywala dla Rębeckiego, ponieważ nie ukrywajmy, Fabiano Silva nie był najtrafniejszym wyborem, zważywszy na to, iż jeszcze wcześniej w kategorii piórkowej pokonał go Adrian Zieliński. Jeśli chodzi o „Chińczyka”, to od dawna nawołuję go do zestawienia z wcześniej rzeczonym Benishevem, Oronem Khalonem (16-0), Khasanem Askhabovem (23-2-0-1), Jacksonem Loureiro (12-1-1), Mikhailem Odintsovem (18-3), który niestety zdążył dołączyć już do turnieju PFL, a także Łukaszem Charzewskim, który prawdę mówiąc, to poza Rębeckim wyczyścił całą dywizję.

Owy wstęp jest swoistym prologiem, skłaniającym nas do wznowienia serii, która niegdyś w podobnej formie pod nazwą „Bałkańskie Perły” gościła na nieistniejącym już portalu Timeofmma.pl. Przechodząc do głównej treści niniejszego artykułu, nawiązując do wstępu, ruszamy na ratunek matchmakerom MMA, aby wyławiać fenomenalnych zawodników z różnych zakątków Europy, a kto wie może i świata aby pomóc podnosić poziom sportowy polskiego podwórka i tak naprawdę sprawdzać, na jakim poziomie są tacy zawodnicy, jak Mateusz Rębecki (13-1), Daniel Rutkowski (12-2), Daniel Skibiński (18-5), Łukasz Charzewski (10-1), czy Mansur Azhiev (6-0). Wszyscy ci oraz inni fighterzy znajdują się w ścisłym kręgu zainteresowań organizacji UFC. Być może w przypadku niektórych kwestią czasu jest, kiedy tam trafią.

Po co w takim razie ryzykować porażkę?

Dla zawodnika odpowiedź jest prosta. Jeśli przegra, widocznie nie był to odpowiedni czas na angaż w największej organizacji świata, a w takim przypadku porażka nie musi oznaczać samych negatywów. Porażki pomagają nam wyciągnąć dużo więcej wniosków niżeli zwycięstwa, po których euforia może nieco przysłaniać mankamenty i błędy popełnione w trakcie trwania boju.

Co to oznacza dla organizatora?

Ściągnięcie niezbyt głośnego nazwiska dla gwiazdy organizacji może być ryzykowne, zwłaszcza kiedy przed walką mówi się dosłownie tylko o jednym zawodniku, a o jego przeciwniku tak naprawdę padło kilka słów i przeprowadzono z nim może jeden, czy dwa wywiady stąd nawiązanie do Kacpra Koziorzębskiego. Nie dziwny się później, że sport się nie sprzedaje. Uważam, że nawet jeśli w danym zestawieniu jedno nazwisko jest tym głównym, to temu drugiemu należy poświęcić chociaż kilka słów, nawet jeśli przegra jest większa szansa, że fani go zapamiętają. Kwestia powtarzalności. Kilka razy wypowiedziane nazwisko wejdzie do głowy. Ten mniej medialny zawsze skorzysta przy niewielkim wysiłku, chociaż jestem wielkim przeciwnikiem zestawień w dużych organizacjach, zakładających, że ktoś jest dla kogoś. Przykładu nie trzeba szukać daleko; Wszyscy byli tak skupieni na powrocie Tomasza Drwala po przerwie, zadając pytania, czy sobie poradzi, zapominając, że Łukasz Bieńkowski również miał bardzo długą przerwę.

Już na początku 2020 roku pytałem w wywiadzie Artura Gwoździa, kiedy rywalem Szymona Był jeszcze Vitaly Tverdokhlebov (11-6), „Po co wam walka na przetarcie przed pojedynkiem o pas? To jest MMA, może przegrać, a co wtedy?”. Absolutnie nie atakując Szymona Duszy huk wygranej „Wióra” był przez to jeszcze donośniejszy. Wielu wówczas zastanawiało się, czy Szymon Dusza był odpowiednim pretendentem do pasa, niemniej jednak na jego szczęście Koziorzębski potwierdził swoją klasę, nokautując Adama Niedźwiedzia, a na koniec 2020 roku otrzymując Złotą Pięść PolishFighters za odkrycie roku.

Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby, ludzie stoją i tekst „MIG KSW PITBULL WESTCOAST POLISH GHTE MEDIA ZŁOTA PIĘŚĆ ZA ZAJECIE PIERWSZEGO MIEJSCA WPLEBISCYCIE BARTALIAOS POLISHFIC W KATEGORII ODKRYCIE ROKU POLSKIEGO MMA 020”

Rzeka, przed którą aktualnie stoi Mateusz Rębecki, to Rubikon*, ponieważ być może jeden krok w postaci mocnej walki dzieli go od angażu w UFC. Zarówno zawodnik, jak i organizacja stoją w tym momencie na wygranej pozycji. Nie trzeba w tym wypadku nawet dobrze tasować kart. Zawodnik, otrzymując godnego swoich umiejętności przeciwnika, zweryfikuje swój poziom i aspiracje. Organizator gali znajduje się w teoretycznie w sytuacji podbramkowej, ponieważ czuje, iż największa sportowo gwiazda wymyka się z rąk. Gdy jednak spojrzymy na to z innej strony, to znajduje się on w sytuacji wygrany, wygrany. Sprowadzając poważny, ostateczny test niby ryzykujemy porażkę, natomiast przynajmniej na jakiś czas ulubieniec kibiców pozostanie jeszcze na trochę w organizacji, pomagając zapełnić trybuny hal. Zawodnik również nie jest do końca przegranym. Wnioski, doświadczenie, przemyślenia są bezcenne przed walkami w największych federacjach świata. Jeśli jednak zdarzy się tak, iż lokalny bohater pokona duże wyzwanie, wówczas renoma federacji wzrośnie wśród zawodników nie tylko w skali lokalnej, czy też krajowej. Wszyscy wówczas zwrócą oczy na daną federację jako tą, która usilnie nie chroni swoich zawodników, konfrontuje ich z rywalami wysokiej klasy, a także jest swoistą trampoliną do UFC.

*przekroczyć Rubikon: zrobić decydujący krok.

Kleber Koike Erbst 🇯🇵 (28-5-1)

KSW 39 Colosseum: Marcin Wrzosek - Kleber Koike Erbst [ZDJĘCIA] - nowiny24.pl

zdjęcie: KSW

Miejsce urodzenia: São Paulo, Brazylia (Obywatelstwo brazylijskie, japońskie)

Data urodzenia: 16.10.1989

Obecna federacja: RIZIN

Pseudonim: Samuraj, Gandalf Parteru

Styl źródłowy: Jiu-jitsu

Aktualna seria: 3 wygrane

Najdłuższa seria zwycięstw: 14

Najdłuższa seria porażek: 2

Tytuły: Mistrz wagi piórkowej Rebel FC (2015), Międzynarodowy mistrz KSW w wadze piórkowej (2019).

Ogólny bilans przeciwników: Zwycięstwa: 475, Porażki: 272, Remisy: 58, No-contest: 8

Nasza dzisiejsza propozycja jest niezwykle popularna, a dla prawdziwego fana wręcz mainstreamowa. Wszystkich zaciekawionych nowymi nazwiskami uspokajamy. Dzisiejsza część jest wprowadzeniem do cyklu, a Kleber jest jej najlepszym otwarciem.

Japońsko-brazylijski geometra z Shizuoki jest posiadaczem czarnego pasa BJJ, a w zawodowym MMA zadebiutował 28.09.2008 roku. Pokonał wówczas również debiutującego Masakiego Wadę (2-1) podczas gali DEEP. Erbst wygrał kolejne dwa pojedynki, a następnie jego kariera toczyła się w kratkę aż do listopada 2010 roku. Wówczas rozpoczął się jego zwycięski marsz do KSW. Japończyk wygrał 11 walk z rzędu, pokonując w owym czasie między innymi byłego mistrza SHOOTO Hidekiego Kadowaki (16-17-3).

Nikomu nieznany Koike Erbst został zestawiony z faworyzowanym Anzorem Azhievem (7-2), który nazywany był nowym Mamedem Khalidovem. Sensacja stała się faktem, ponieważ Anzor został poddany już w pierwszej rundzie trójkątem nogami. Fenomenalny debiut Klebera na KSW 30: Genesis odbił się szerokim echem, a uznanie na polskim podwórku oraz bonus za poddanie wieczoru nie były jedynymi profitami, wyniesionymi z pojedynku z Czeczenem. Koike wygrał następnie turniej wagi piórkowej chińskiej federacji Rebel FC. Co warte szczególnego podkreślenia Erbst w finale pokonał byłego zawodnika WEC oraz UFC Miguela Torresa (44-9). Kunszt oraz sposób, w jaki Koike kończył swoje walki, został doceniony przez KSW. W listopadzie 2015 otrzymał on szansę zdobycia pasa przeciwko Arturowi Sowińskiemu (21-13-0-2) podczas hitowej gali KSW 33: Khalidov vs Materla. Po fenomenalnym występie Erbsta przeciwko Azhievowi jasne było, iż Kornik w walce o pas faworytem nie będzie. Walka przeszła do historii za sprawą swojej zaciętości, gumowych stawów Sowińskiego, które uchroniły go przed porażką przez dźwignię prostą na łokieć, a także sposobem, w jaki Artur zapraszał swojego oponenta z powrotem do stójki, wyławiając go niczym rybę. W ostatecznym rozrachunku inauguracyjny pas w wadze piórkowej został zapięty na biodrach Polaka, a „Samuraj” pozostawił po sobie kolejne dobre wrażenie.

Po mistrzowskim boju nastąpiła odbudowa na gali Pancrase 277. Erbst nie pozostawił złudzeń Yusuke Yachi’emu, poddając go zza pleców w trzeciej rundzie. W czerwcu 2016 przystąpił do pierwszej obrony mistrzowskiego pasa Rebel FC. Jego rywalem został George Hickman (9-3), jednak Amerykanin nie był w stanie przeciwstawić się parterowym umiejętnościom mistrza i uległ przez duszenie trójkątne. Jeszcze w październiku tego samego roku KSW ponownie zainteresowało się usługami odbudowanego Erbsta, którego zestawiono z niepokonanym wówczas Leszkiem Krakowskim (14-1). Wyzwanie było poważne, ponieważ Krakowski na KSW 32 sprawił ogromną sensację, wygrywając przez decyzję z faworyzowanym do granic możliwości Andre Winnerem (23-13-2). Kleber niczym wprawny matematyk po raz kolejny użył swojej zabójczej broni. Trójkąt nogami był tak perfekcyjnie dopięty, że nawet sędzia przez chwilę nie był w stanie rozpiąć nóg Japończyka, kiedy Polak poddał walkę.

Kamieniem milowym w polskim MMA była gala KSW 39: Colosseum, która odbyła się na stadionie narodowym. Na trybunach zasiadło wówczas 57766 widzów, co czyni ten wynik drugim najwyższym w historii światowego MMA. W drodze do tej gali Marcin Wrzosek (14-7) odebrał pas z rąk Sowińskiego, by w epicentrum piłkarskich emocji stracić go na rzecz trzeciego mistrza w historii – Klebera Koike Erbsta. Walka, choć z pozoru nudna obnażyła wszystkie błędy Wrzoska, który nie był w stanie rozwinąć skrzydeł w swojej koronnej płaszczyźnie, czyli w stójce.

Swoim efektownym, magicznym wręcz parterem rozkochał w sobie polską publiczność. Z tego też powodu okrzyknięty został „Gandalfem parteru”. Wydawało się, że Kleber pozostanie mistrzem KSW przez lata, jednak pas stracił, zanim w ogóle zdołał go obronić, bo przed drugą walką z Arturem Sowińskim nie wypełnił limitu wagowego. W 2018 czekał go kolejny rewanż tym razem z Wrzoskiem na KSW 44. Polak doznał kontuzji, a na zastępstwo wskoczył Marian Ziółkowski (23-8-1-1). Wielu ekspertów przewidywało, że „Golden Boy” będzie pierwszym, który zdoła przeciwstawić się Jiu-jitsu Erbsta. Jakże wielkie było ich zdziwienie, kiedy Japończyk w mgnieniu oka przeszedł z trójkąta do balachy, poddając Polaka. Ostatni występ Klebera miał miejsce podczas KSW 46, w Gliwicach. Stawką starcia ponownie był pas, a poziom rywala po raz kolejny poszedł w górę. Wyzwanie rzucił mu mistrz kategorii lekkiej, Mateusz Gamrot (19-1-0-1). Po pięciu rundach lepszy okazał się „Gamer”, tym samym zostając pierwszym w historii KSW podwójnym mistrzem. Kleber dołączył do organizacji ONE Championship, ponieważ z informacji, jakie udało nam się ustalić, miał otrzymywać na nowym kontrakcie w KSW mniejsze honorarium, za każdą walkę. W ONE stoczył jeden pojedynek, podczas którego błyskawicznie odprawił Akiyo Nishiurę (14-10-1) przez duszenie D’arce. Długoterminową umową związał się natomiast z ojczystą federacją RIZIN, której założycielem jest były właściciel Pride, Nobuyuki Sakakibara. Reprezentant Bonsai Jiu jitsu wygrał wszystkie trzy walki przez poddania. Jego łupem padali kolejno: Kyle Aguon (13-10) przez duszenie D’arce, Kazumasa Majima (14-3) przez trójkąt, a ostatnio były mistrz KSW pokonał Mikuru Asakurę (14-3).

Styl walki:

Styl walki Koike Erbsta, to połączenie bezkresnego chaosu w stójce z parterową harmonią. Paradoksalnie, to właśnie harmonii boi się praktycznie każdy. Jest to doskonały przykład, iż tysiąc razy przećwiczona technika jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem od poznania tysiąca technik, acz wykonania ich jednokrotnie. W tym przypadku mowa o płaszczyznach, chociaż Kleber sukcesywnie modyfikuje swoją grę w stójce. O jego Jiu-jitsu można napisać książkę, ponieważ odwrotny trójkąt w MMA (na Leszku Krakowskim) nie jest rzeczą absolutnie częstą i oczywistą. Marian Ziółkowski na KSW 44, co prawda pierwszą próbę poddania bardzo dobrze wybronił, natomiast przy drugiej, zabrzmi to brutalnie, acz Ziółkowski wyglądał w tamtym momencie, jak uczeń Japończyka. Nie jest to atak w stronę reprezentanta Polski. Wręcz przeciwnie, wartość Erbsta jeszcze bardziej wzrasta w moich oczach, ponieważ poddał jednego z najbardziej doświadczonych i najbardziej przekrojowych zawodników w naszym kraju. Ba, Marian jest dziś niekwestionowanym mistrzem kategorii lekkiej KSW, na którego sposób znalazł tylko Mateusz Gamrot.

Animated GIF

Zawodnik Bonsai Jiu Jitsu w parterze czuje się na tyle pewnie, iż nie stanowi dla niego absolutnie problemu ryzykowanie pozycji z dołu, wkręcając się do nogi oponenta. Gdyby to było za mało, Erbst potrafi wejść w klincz i z pełną świadomością wskoczyć do gardy rywala, by następnie przejść do anacondy, chwytając za jedną z nóg. Najczęściej jednak, chcąc zaprosić przeciwnika na nieznane wody parteru, ucieka się do rzutów za głowę lub kiedy ma rywala odwróconego plecami do siatki, wówczas próbuje obaleń za dwie nogi na nisko. Nie kończy się to jednak zazwyczaj powodzeniem. Świadczy to o tym, że zapasy i siła są najsłabszymi elementami klatkowej gry Japończyka.

W stójce panuje absolutny galimatias, niemniej jednak w tej kolokwialnie mówiąc cepeliadzie, da się zauważyć kilka stałych elementów. Przede wszystkim Koike stosuje obszerne ciosy, które przeplata seriami prostych, a gdzieś pomiędzy często błąka się również luźny low kick. Kopnięcia proste to zdecydowanie najlepszy element stójkowych szachów tego zawodnika. Erbst jest doskonale rozciągnięty i gibki, toteż nie stanowi dla niego problemu mieszanie płaszczyzn, w które wymierza swe kopnięcia; tułów, głowa. Będąc naciskanym, jest zbyt statyczny na siatce, jakby nie obawiał się obalenia. W skrupulatny sposób wykorzystał to Mateusz Gamrot podczas KSW 46, wypłacając byłemu mistrzowi potężne razy, nie mając wcale zamiaru przenosić walki do parteru.

Podsumowując, Kleber Koike Erbst jest zawodnikiem tak barwnym nie tylko ze względu na swoje pochodzenie, ale i wręcz sztukę, jaką prezentuje w klatce, ponieważ jest naprawdę wyjątkowym zawodnikiem w brutalnym świecie MMA pełnym pięści, łokci i kopnięć. Polskie sporty walki potrzebują go ponownie, aby nadać kontrast i pomóc docenić Jiu-jitsu jako składową treningu mieszanych sztuk walki. Od dłuższego czasu zauważam, iż zawodnicy rezygnują z typowego treningu BJJ chociażby bez kimon. Sama kontrola w parterze i podstawowe poddania.

Podążaj za nami!

#polishfighters

Leave Comment

Your email address will not be published.